piątek, 27 czerwca 2014

***

Sesja nie wróciła do nas. 
Ostatnio często o niej myślę – czy wygrzewa się w słońcu innego podwórka, czy żyje na nowo którymś ze swoich dziewięciu żyć. Czasem zdarza mi się jeszcze gonić biało-czarne koty po okolicznych krzakach, tak samo płochliwe i takie inne z bliska.

Rok temu napisałam na blogu: "Zaczynam nowy rozdział". Fabuła popłynęła w zupełnie nieoczekiwaną stronę – miała wyjść z tego książka życia, skończyło się na opowiadaniu.
Któregoś dnia pod wiaduktem nieopodal domu zobaczyłam takie dwa napisy:



Pomyślałam, że świat czyjąś przypadkową ręką mażącą po murach podpowiada to, co najlepsze dla każdego z nas albo może komentuje nasze ówczesne pragnienia. Nigdy nie rozstrzygnęłam do końca, które z tych haseł było bardziej dla kogo.
Wiele miesięcy później w miejsce tamtych napisów pojawił się inny:


Sesja zniknęła z naszego domu w pierwszy dzień jesieni. 
A potem przyszła wiosna i przyszedł mój czas. 

wtorek, 17 czerwca 2014

słońce nad muzeum


Do pokazu niecałe dwie godziny. 
Włóczymy się po terenie Muzeum Śląskiego, gdzieś obok nas przemykają do domów ostatni uczestnicy Industriady. Słońce przechodzi dziś samo siebie w wariacjach na temat zachodu, z której strony nie spojrzeć – inny kolor, inny obrazek. Bryły świetlików błyszczą, jak lodowe tafle. Spodek nigdy wcześniej nie oglądany z tej perspektywy, prawie gotowy do odlotu. I miasto, niby tak blisko, a jednak jakoś w oddali, wyciszone. 
Kiedy zapadnie zmrok, w oknach jednego z budynków starego muzeum pojawią się postacie i toczyć się zaczną Ślązaków rozmowy, z humorem i szczyptą absurdu w tle. Upublicznienie dzieła doktorskiego ambitny pomysł na mapping naszej Przyjaciółki Magdy, zrealizowany wspólnymi siłami wielu twórczych osób. Koło 23.00 razem z bohaterką wieczoru odetchniemy z ulgą, że wszystko się udało i pójdziemy świętować.
Tymczasem ciągle jeszcze słoneczne projekcje.











 

poniedziałek, 16 czerwca 2014

industriada - była fabryka porcelany sląskiej - menufaktura

Jedzenie. Tak prozaiczna, wydawałoby się, czynność, a tyle narosło wokół niej znaczeń i kontekstów, tyle się dzieje, również na naszym śląskim podwórku. Rodzi się nowa kultura kulinarna, a mnie socjologa, który lubi gotować i o kulinariach mówić może bez końca, szalenie to interesuje. Uwielbiam podglądać i podsłuchiwać ludzi, którzy się wokół jedzenia zbierają, czy to będzie stół w rodzinnym domu, lokalny bazar, śniadanie na trawie, czy miejski festiwal kulinarny. Jest w tym wspólnym ucztowaniu jakaś szczęśliwość i wymiana dobrej energii między tymi, którzy przygotowują jedzenie dla innych i jedzeniem częstują, a  tymi, którzy odpowiadają z uśmiechem, że im smakuje. 
MENUfaktura nie mogła sobie znaleźć lepszego miejsca. Stara Fabryka Porcelany – cóż to jest za przestrzeń, nadzwyczajna! I ta niebieska szarość, na tle burzowego nieba jeszcze ładniejsza niż w słońcu. Przez cały czas miałam z tyłu głowy film "Soul Kitchen" Fatiha Akina, pełen takich właśnie industrialnych kadrów. Dobrze zagrały tutaj upcyklingowe stoiska z palet, schody ze skrzynek i stoliki z beczek po napojach, dobrze zagrała muzyka, całości dopełniło światło – klimat stworzył się totalny
A wśród wystawców prawie wszyscy z mojej mapy miejsc ulubionych w Katowicach, cieszę się, że nie tylko mojej. I tak zajadaliśmy się wspólnie całym światem, od sushi po curry, od śledzia w truskawkach po pesto z pokrzywy, od burgerów i zapiekanek po pierogi z krupniokiem, od serników po cupcakes, i jeszcze, i jeszcze, 
i jeszcze, na ile ochoty i miejsc w brzuchach starczyło. W międzyczasie Adrian Feliks, uczestnik programu TOP CHEF, miał swój szparagowy pokaz, gdzieś tam toczyły się Nowalijki, czyli warsztaty kulinarne, 
a Przemek Błaszczyk przygotowywał Kolację POP-UP, którą wieczorem, razem z Adrianem Feliksem, mieli podbić serca trzydziestu szczęśliwców.
Skoro zaś industriada i industrialna przestrzeń to włączyło mi się fotograficzne włóczęgostwo i zaglądactwo 
w każdy zakamarek. Przed ulewą schowałam się do sklepu z porcelaną, w którym mogłabym spędzić i pół dnia, stamtąd przez zupełny przypadek trafiłam na wystawę Bogdana Kosaka "Elektryfikacja". Znalezione na złomowisku resztki porcelany elektrotechnicznej, zaistniały na nowo w roli oryginalnych świeczników. Sam artysta oprowadził nas po nieczynnej dzisiaj fabryce, gdzie, miałam wrażenie, wszystko zastygło w oczekiwaniu na to, co dalej. 
Ja czekam, aż to miejsce ożyje na nowo z kolejną MENUfakturą. Zważywszy na to, że festiwal odwiedziło ponad 5 tysięcy osób, myślę, że to nie tylko moje chcenie.






























































piątek, 13 czerwca 2014

art naif festival

Wernisaż VII Art Naif Festiwalu

Ołowiane niebo pozbawia złudzeń – nie zdążę do Szybu Wilson przed deszczem. Kto by tam zabierał ze sobą parasol w słoneczny od rana, czerwcowy dzień? Widmo ulewy goni mnie do samych drzwi galerii, w pośpiechu 
i z ulgą zostawiam za nimi chmurną szarość. 

Tu, gdzie jestem, rządzi kolor. Rzeczywistość zmienia się w senne marzenia, fantasmagorie, a może wcale nie – może świat jest właśnie taki, jak malują go artyści sztuki naiwnej? I szkopuł tylko w tym, żeby czasem spojrzeć na niego oczami dziecka, po dziecięcemu się zachwycić? Zatrzymać na chwilę? Dostrzec drobiazgi, te wszystkie obrazki z codzienności, które są jak ilustracje do bajki o życiu? 
Co roku, kiedy wracam na Art Naif Festiwal, tak samo kręci mi się w głowie od opowieści ze wszystkich stron świata, od kakofonii dźwięków i barw, od melodii miast i wsi, od zmieniających się jak w kalejdoskopie pór roku, scenerii i bohaterów, od latania balonami w różowych chmurach i gonienia kotów po dachach. Taką trochę Alicją się czuję w Krainie Czarów. I przecież nie o artyzm tu chodzi najbardziej, ale o radość, jaką ta sztuka zaraża. Uczę się tutaj pogody.

A na finał dnia w Światowidze nowy film Freda Schepisi, w którym pisarz (Clive Owen) i malarka (Juliette Binoche) toczą ze sobą walkę na słowa i obrazy, dowodząc każde wyższości własnej formy wyrazu. 
No właśnie: słowo czy obraz? Ja kiedyś byłam po stronie słów, dzisiaj jestem gdzieś pośrodku. A Wy?

Luigi Zuccante, Francja

Zlatko ŠtrfiČek, Chorwacja

Noel Kapanda, Tanzania

Stephen Lewis, Tanzania

Jacques Vainunska, Izrael

Catherine Janniaud, Francja

Dorothée De Raadt, Francja

Alvaro Gaitan, Nikaragua

Henri Nabole, Burkina Faso


William Gonzalez, Nikaragua

Bibiana Bossicovich, Argentyna

Sylwia Gromacka-Staśko, Polska

Laura Vidra, Argentyna

Navah Porat, Izrael

Henry Dieckmann, Niemcy

Ján KrliČka, Słowacja

Luciana Mariano, Brazylia

Deivison Lima Pereira, Brazylia