niedziela, 2 września 2012

ZAWĘDRUJĘ TAM KIEDYŚ

W Olgi opowieściach z podróży najbardziej urzekła mnie ta o świetle w oknach. O lampach, które kiedyś, jak małe latarnie morskie, wskazywały drogę do domów rybakom wracającym z połowów i które w tych oknach zostały do dziś, na stałe wpisując się w szwedzki krajobraz. Może to jakieś remedium na przytłaczające ciemności, złudzenie słonecznego światła i ciepła, których tak bardzo brakuje, kiedy zimową porą noc zaczyna wygrywać z dniem.
Są w Szwecji regiony, w których mieszkań wciąż się nie zamyka. Drzwi zastawione miotłą pod nieobecność właścicieli są jak nieme, ale bardzo czytelne zaproszenie: "Wejdź, zrób sobie herbatę, ogrzej się". W oknach nie ma zasłon czy rolet, a domów nie strzegą przed światem wysokie płoty i pancerne bramy. Chyba mogłabym być szczęśliwa w tak otwartym kraju, choć pewnie zimą nie obyłoby się bez trzech lamp w każdym oknie.
Im dłużej słucham o Szwecji, tym bardziej staje się dla mnie tożsama z Mądrością.
Nic tam nie stoi na głowie.
Wszystko zdaje się tak bardzo mieć ręce i nogi.


Fot. Olga

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za Wasze komentarze