Wrocławska kawiarnia, z której wzięła się nazwa mojego blogu. Fot. Paulina |
Coś mi się stało.
Męczy mnie internet, męczy mnie facebook, męczy mnie instagram, blogi mnie męczą, to całe wirtualne 'blablabla', w którym sama przecież uczestniczę. Co więcej – taka PRaca, muszę, chcę. A jednak... przesyt, znużenie powtarzalnością, miałkością, masowością, mózg mi się wyłącza i mówi: Pas!
Nie ogarniam, nie nadążam i nie chce mi się.
Chce mi się leżeć na plaży, słuchać szumu fal i mieć wszystko gdzieś – całe to krzątactwo wokół rzeczy, z których zrobiliśmy sens naszego życia, a w których życia prawie nie ma.
tylko
wdech
przypływ
wydech
odpływ...
W tym samym dniu, w którym miałam urodziny, minęły trzy lata mojego "blogowania". Cudzysłów jest tutaj nieprzypadkowy – im dalej w las, tym mniej słów, gęstnieje cisza i coraz trudniej znaleźć drogę z powrotem.
Aż w końcu dochodzi się do rozstaju i trzeba skręcić w którąś stronę: albo robić coś naprawdę, albo przestać udawać, że istnieje jakiś blog.
Skręciłam więc.
Tymczasem zostawiam Was, drodzy Czytacze, z moją ulubioną urodzinową historyjką, która pochodzi z książki "Urodziny prawie wszystkich" Toona Tellegena:
Urodziny ptaka sekretarza
Pewnego ranka wiewiórka otrzymała list:
DROGA WIEWIÓRKO,
JUTRO MAM URODZINY.
OBCHODZĘ JE PISEMNIE.
CZY MAM CI PRZYSŁAĆ PISEMNY TORT?
PTAK SEKRETARZ
Wiewiórka po głębokim namyśle odpisała:
DROGI PTAKU SEKRETARZU,
ZGODA. O ILE DOKŁADNIE
OPISZESZ, JAK SMAKUJE.
WIEWIÓRKA
Następnego ranka do wiewiórki przyszedł list, w którym ptak sekretarz dokładnie opisywał, jak smakuje jego tort.
Był to gruby list – wiatr musiał mocno dąć, by wepchnąć go pod drzwi wiewiórki.
Gdy wiewiórka wiele godzin później skończyła czytać ostatnią stronę, odpisała ptakowi sekretarzowi, że tort był przepyszny. "Raczyłam się nim słowo po słowie – pisała. – Przede wszystkim bardzo mi smakowały te ujęte w nawias kasztany na parze."
Wysłała mu w prezencie mały pisemny stolik oraz ciepłą odręcznie pisaną czapkę na zimę. Wiedziała, że ptak sekretarz żyje tak pisemnie, jak tylko się da.
Tego wieczoru napisali do siebie jeszcze walca, od którego zupełnie zakręciło im się w głowach, aż w końcu odłożyli pióra.
DO WIDZENIA, WIEWIÓRKO – pomyślał ptak sekretarz.
DO WIDZENIA, PTAKU SEKRETARZU – pomyślała wiewiórka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Wasze komentarze