Wczoraj.
Obudziły mnie dzwony. Za nimi, jak co roku, przyszła na plac koło mojego bloku procesja. Przez chwilę dołączyłam do niej w swoim oknie. Ludzie klęczący na betonowych płytach, jakoś tak dziwnie wzruszający. I to śpiewanie, z którym przeszli dalej, co mi zawsze tak bardzo przypomina Babcię. Na popołudniowej ulicy nic już prawie nie zostało z rozsypanych rano kwiatów.
Przyczajony Tygrys, Ukryty Smok. Tak właśnie myślałam. Tak niewiele potrzeba do niezrozumienia.
A do zrozumienia się na powrót? Smutne, jak dużo.
W nocy długo nie mogłam zasnąć. Nie wiadomo dlaczego, nie wiadomo skąd, w końcu wymamrotało się
w rozemocjonowanej głowie: "... nie wiesz... dokąd... sama... cię droga... poprowadzi..." i to była ostatnia moja myśl.
Dziś
Tam, gdzie rosną poziomki. Pachnie jaśmin. Na kwitnącej jeżynie brzęczą pszczoły. W słońcu, którego miało nie być. W oczekiwaniu na pełen emocji wieczór.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Wasze komentarze