Dwa nowe odkrycia – herbata
jaśminowa z syropem fiołkowym i pomarańczą, co za zapach obłędny.
I sklep z żywnością ekologiczną na moim osiedlu. Myślałam, że się nie przyjmie,
a tu kolejka pod same drzwi.
Ja po miód, taki nie od
Chińczyków, tylko z polskiej pasieki.
„A nie chce pani kurczaka? Bez hormonów chowany, nieprzerośnięty, cztery
tygodnie tylko żył…”
W zasadzie to mogę chcieć,
skoro tak.
„W środy nabiał mamy, sery
swojskie, mleko kozie, co tam pani chce” – słyszę na odchodnym.
Wszystko pięknie.
Tylko ceny… ceny też mogłyby być trochę bardziej... swojskie.
Gdzie pijesz taką herbatę? :) Chyba nawet nie umiem sobie wyobrazić tego zapachu..... aaaaaaaa :)))
OdpowiedzUsuńFajnie, że masz taki sklep pod nosem i mam nadzieję, że świat zacznie zakręcać na normalną drogę... szczególnie ten finansowy, bo inaczej byłoby gdyby stosunek zarabianych pieniędzy do cen w sklepach był inny.
a w chorzowskiej Mananie była:)
Usuń