poniedziałek, 4 marca 2013

WIOŚNIEJE


Na dzień dobry takie słońce. Zapomniałam, że marzec to też ulubiony miesiąc kotów.

„(…) ostatnio zauważam, ze wszystko musi być krótkie, proste, niezawiłe, taka ‘kawa na ławę’, bez niuansów, bez opisów i broń Boże bez zdań wielokrotnie złożonych. Cholera wie po co? Jak w instrukcji obsługi puszki z angielskim groszkiem (1.open the lid 2.pour everything from inside to the bowl 3.ready to eat!). Zaczynamy porozumiewać  się bezokolicznikami. Mówimy do siebie zdaniami najprostszymi z możliwych, a użycie wyrazu bliskoznacznego, mniej używanego, uznawane zostaje za wywyższanie się? udawanie erudyty? czuba, który mówi niezrozumiale? Tak, zacznijmy pisać, jakby czytelnikiem miała być maszyna, będzie prościej. Nie zgadzaj się na uproszczenia, na pisanie pod kogoś, na spłycanie własnych  słów, które są w Tobie i które chcesz przekazać.”  
Lekko sparafrazowany fragment dzisiejszego maila od Misi. Musiałam przytoczyć, przede wszystkim ze względu na ten groszek, który mi bardzo poprawił humor. 

Od Olgi przyszła inspiracja do wprowadzania zmian w życiu. Każde wsparcie w stawianiu się do pionu warte jest rozważenia. No to podejmuję wyzwanie i na dobry początek oczyszczam przestrzeń ze wszystkiego, co zbędne, wpuszczam światło. I przez cały weekend tworzę Listę Stu. Wcale nie jest tak łatwo wymyślić sobie sto życiowych celów. 

Popołudnie z upcyklingiem. Tak się ścierają artystyczne wizje, niby twórczy ferment, ale ciągle się niepokoję o ostateczną jakość i smak tego wina. Bardzo mi zależy, żeby było w gatunku najlepszym z możliwych. 
Euforii a nie kaca chciałabym.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za Wasze komentarze