niedziela, 1 listopada 2015

dzień żywych

Fragmenty katowickiego muralu "Daydream" autorstwa Sławomira Elsnera


W Dniu Żywych
umarli przychodzą na ich groby
zapalają neony
i przekopują chryzantemy anten
na dachach wielopiętrowych grobowców
z centralnym ogrzewaniem.
Potem
zjeżdżają windami
do swojej codziennej pracy
do śmierci.

(Ewa Lipska „Dzień Żywych") 


***

Rozmawiacie ze zmarłymi? Ja tak. Kiedy odwiedzam Ich na cmentarzu opowieść o tym, co tutaj, jest moją modlitwą. Nie wiem, czy słyszą moje myśli, jeśli tak w tym roku okazałam się wyjątkowym mrukiem. 
Doczesność każe czasem twardo stąpać po ziemi, zbyt twardo. Zaabsorbowana głowa przestaje sięgać chmur.
"W Dniu Żywych umarli przychodzą na ich groby" mocne, prawdziwe.  

Potem, już w domu, rozmawialiśmy o Nich. Niedosyt zmalał.

***

Ktoś bliski napisał do mnie ostatnio: "Odnośnie Marty w Marcie. Trzeba się ciągle szukać. Ciągle budzić. Wołać."

***

W GW biografie tych, którzy odeszli niedawno. 
"30 tak twórczych lat z parkinsonem - to niebywałe." 
"Codziennie po południu spotkać go można było w Café Zakopianka". 
"Po wojnie Jabłoński pracował w sklepie i był listonoszem". 
"Udziałem w Rajdzie Dakar chciał sobie sprawić prezent na 40. urodziny". 
"W 2014 r. zadebiutowała pełnometrażowym filmem "Facet (nie)potrzebny od zaraz". 
"Znał biegle sześć języków". 
Aż Ktoś zdecydował, że to by było na tyle. Na Śląsku jest taki zwrot: "Wzion i umar". 
Tak, jakby ostatnie słowo należało do nas.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za Wasze komentarze