poniedziałek, 23 lipca 2012

TAMTA JA

Po drugiej stronie miasta. Po innej stronie siebie. W następnym możliwym czasie. Jak to w życiu.
Dzisiaj wracam na chwilę. Na dobrokarmowy obiad.  



I dobrokarmowe retrosepkcje, czyli tamta Ja:

22 marca 2011, wtorek

'Według Kuchni 5 Przemian wkraczamy właśnie w przemianę Drzewa, której odpowiadają smak kwaśny, kolor zielony, a klimatycznie mój żywioł: wiatr. W Tradycyjnej Medycynie Chińskiej to czas narodzin, początku, szybkiego wzrostu i rozwoju.
Jestem właśnie w mojej ukochanej Dobrej Karmie. Myślę o tym, jak z każdym człowiekiem, którego spotykamy na swojej drodze na dłużej, przychodzą nowe miejsca, odkrycia, inspiracje. Z Agnieszką przyszła Dobra Karma fantastyczne miejsce powstałe "z potrzeby serca, ducha i brzucha", z wyjątkowo dobrą energią, do której prowadziły mnie ostatnimi czasy różne ścieżki, przecinające się właśnie tu. Najpierw Compleo i Doktor Chmielinicki i moja przygoda z akupunkturą wraz z zupełnie wtedy nieprzestrzeganymi zaleceniami dietetycznymi, o których w tamtym czasie nie wiedziałam, że mają swoje źródło w Kuchni 5 Przemian. Potem joga, po której już rytuałem stało się wpadanie do Karmy na orzeźwiający kwas chlebowy albo filiżankę herbaty jaśminowej. Joga, z filozofią której to miejsce jest tak bardzo zaprzyjaźnione. Moja karma staje się tutaj naprawdę dobra – gotowanie, niebanalne energetyczne wnętrze i dźwięki – mam tu każdorazowo ucztę dla zmysłów. Nakręcam się pozytywnie. Chłonę. Uśmiecham się, czytając oprawione w stare ramy przysłowia:
"Na Agnieszkę mróz, składaj chłopie wóz. Na Nowy Rok pogoda – będzie w polu uroda; na Nowy Rok pluta – będzie w polu pokuta. Na Dzień św. Doroty ma być śniega nad płoty. Kiedy na św. Barbarę błoto, będzie zima jak złoto. Jak w świętą Annę deszcz pada to robak orzechy zjada." Cudo. I jeszcze jeleń-lampa, kiczowato piękny w tym ludowo-folkowo-radosnym wnętrzu, bardzo poprawiający mi humor. (...)'

25 marca 2011, piątek

'Znowu patrzy na mnie mój dobrokarmiczny przyjaciel jeleń mogłabym go ukraść i powiesić na swojej ścianie obok naszych zdjęć ze zwariowanymi minami miałabym gwarantowany dobry humor każdego dnia. Herbata samurai dziś – pachnie kardamon, pachną lukrecja i migdały, bardzo tu pusto o tej porze, pewnie na chwilę tylko. Na parapecie kwitną szafirki, zostałam przy swoim ulubionym stoliku w rogu na dole – tu spokojniej dla pisania albo poczytania jednej z leżących pod ręką książek. Dzisiaj ktoś zostawił "Intuicję. Psychikę wizyjną", na okładce... drzewo, znowu! (...)
Drzewo. Vrksasana. Jedna z najtrudniejszych pozycji w jodze. Pamiętam, co powiedział kiedyś do nas, rozpaczliwie próbujących utrzymać równowagę w tej pozycji, Maciek:
"Spróbujcie wrosnąć w ziemię, zakorzenić się w niej, a jednocześnie mocno wyrosnąć w górę, dosięgnąć nieba; jak ludzie ziemi, tak pięknie prości, spokojni, tak życiowo mądrzy, bo żyjący w zgodzie z naturą, wyrastający z niej". 
Wpada jeszcze trochę dziennego światła...
Górne piętro Karmy jest z kolei takie do przyjścia z kimś, zatopienia się w miękkich pufach albo kanapach na długie rozmowy, zagrania w scrabble albo w gry dzieciństwa, posłuchania, jak grają na pianinie studenci pobliskiej Akademii Muzycznej; albo jeszcze – narysowania czegoś, zostawienia po sobie na wielkich arkuszach szarego papieru, rozłożonych na stołach w tym właśnie celu oryginalnych obrusach. Jest też bardziej przyziemny powód, dla którego lepiej zajrzeć na górę z kimś – zawsze można się podtrzymywać nawzajem, schodząc po najbardziej chyba stromych schodach świata. Ale ja mam dzisiaj w planach kolejny całkowicie samotny dzień. (...)
I już wszystkie stoliki zajęte i nie słyszę już własnych myśli. Wystygła herbata. Idę.'

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za Wasze komentarze