niedziela, 23 września 2012

***

Sobota. Prawie się kładę na rozpalonej po raz pierwszy od tamtej zimy kozie-kominku, zmarznięta do szpiku kości przez cały dzień, karmię się patrzeniem w ogień i hektolitrami gorącej herbaty.
Niedziela. Wygrzewam się w podwórkowym słońcu, jak jaszczurka.
Nie nadążam za pogodą. 
Bardziej jeszcze nie nadążam za życiem.   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za Wasze komentarze