piątek, 29 marca 2013

POGODOWE NONSENSY

Pamiętam wiosnę w czwartej klasie liceum. Spacery po rozkwitającym mieście i przesiadywanie na ławkach po szkole, z moją pierwszą Miłością. 
Tego roku w Lany Poniedziałek uciekałyśmy przed chłopakami z sąsiedztwa w letnich sukienkach – nie zostawili wtedy na nas suchej nitki. Było tak ciepło, że właściwie nie miało to większego znaczenia. 
Pamiętam ostatnią Wielkanoc u Babci i kometę zawieszoną nad domem. W bezchmurny wieczór można było ją obserwować wyraźną, jak na dłoni. 
Pamiętam kolorowe apaszki, którymi, chyba jakoś na początku liceum, obdarowałyśmy się z Olgą na zajączka i które na tamtą świąteczną pogodę były w sam raz.
Pamiętam taki Dzień Kobiet we Wrocławiu – rozpięte płaszcze, wiosenne pantofle, dziewczynę z bukietem żółtych bratków. 
Pamiętam moje pierwsze Katowice z P., które w połowie marca przywitały mnie obłędnym słońcem, takim na krótki rękaw. 
Pamiętam początek kwietnia sześć lat temu. Czekałam na ławce na właściciela mieszkania, które za chwilę miałam wynająć. Kwitły wszystkie drzewa i krzewy wokół bloku.
I pamiętam zapach marcowego powietrza. I marcowych pocałunków. To był zapach wiosennego wiatru. Zawsze. 
Dzisiaj rano wstałam, spojrzałam za okno i powiedziałam głośno sama do siebie: "To jest chyba jakiś żart!"
Z roku na rok coraz mniej wiosny.
A. śmieje się, kiedy mówię, że kiedyś wszystko było lepsze.
Ale było.

3 komentarze:

  1. Szkoda, że od paru lat coraz wyraźniej widać, że została nam już tylko zima i lato... a wiosna i jesień mają tyle uroku przecież :( ja też twierdzę, że kiedyś wszystko było lepsze

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Wasze komentarze