Co rano, kiedy jeszcze śpią,
ja wymykam się po cichu do kuchni i przygotowuję śniadanie. W menu
owsianka
z malinami i koktajl
jagodowy; tosty francuskie z owocami; jajko w koszulce na grzance,
bruschetta
z pomidorami i bazylią –
latem tak niewiele potrzeba do szczęścia. Słońce zagląda nam do talerzy i
przyjemnie grzeje ramiona, ani się obejrzymy, ucieknie na drugą stronę domu.
Chciałam, żeby było, jak na wakacjach, na które ciągle nie możemy się razem
wybrać. I jest – niespiesznie, relaksująco, błogo. Jest hamak i materac
rozłożony na tarasie, czas ucieka w rytmie pędzących po niebie chmur i potoku
słów. Głaskania, na przemian, kota i psa.
Popołudniami zabieram Dziewczyny na słynne w okolicy lody i jak zwykle tylko ja
jestem tą, która ani myśli poprzestać na dwóch smakach. Aktualnie
"rządzą" kawowe, paradoks jakiś, bo przecież kawy nie pijam.
Na
zarośniętym boisku, w wysokich trawach robimy sobie zdjęcia. Wracając, błądzimy
uliczkami o owocowych nazwach, podglądając życie ukryte wśród starych, wysokich
drzew. "W tym domu muszą
mieszkać Czarownice" – mówi Asia i odtąd już zawsze mijać będę w drodze do
pracy "Dom Wiedźm". Przy innym moje ukochane trzy sosny, co od zawsze
chyba rosły tu razem, jak my.
Wieczory są porą rozmów, takich, którym potrzeba dużo wina. Porą słuchania. I
nieustannych zaskoczeń – nawet łyse konie mają przed sobą sekrety, na
ujawnienie których musi przyjść odpowiedni czas.
Kiedy wypali się ostatnia
świeca, kiedy już podleję ogród i w jego zakamarkach odnajdę kota, na ścianie wyświetlamy filmy i ulubione seriale, koniecznie komediowe – są
momenty, w których inne nie wchodzą w grę.
Potem długo w noc myślę, jak
bardzo potrzebowałam Ich blisko, właśnie teraz.
moja Kochana:*
OdpowiedzUsuńNajlepsze śniadania na świecie :) i najlepszy wspólny czas - od rana do nocy :)
OdpowiedzUsuń