poniedziałek, 16 czerwca 2014

industriada - była fabryka porcelany sląskiej - menufaktura

Jedzenie. Tak prozaiczna, wydawałoby się, czynność, a tyle narosło wokół niej znaczeń i kontekstów, tyle się dzieje, również na naszym śląskim podwórku. Rodzi się nowa kultura kulinarna, a mnie socjologa, który lubi gotować i o kulinariach mówić może bez końca, szalenie to interesuje. Uwielbiam podglądać i podsłuchiwać ludzi, którzy się wokół jedzenia zbierają, czy to będzie stół w rodzinnym domu, lokalny bazar, śniadanie na trawie, czy miejski festiwal kulinarny. Jest w tym wspólnym ucztowaniu jakaś szczęśliwość i wymiana dobrej energii między tymi, którzy przygotowują jedzenie dla innych i jedzeniem częstują, a  tymi, którzy odpowiadają z uśmiechem, że im smakuje. 
MENUfaktura nie mogła sobie znaleźć lepszego miejsca. Stara Fabryka Porcelany – cóż to jest za przestrzeń, nadzwyczajna! I ta niebieska szarość, na tle burzowego nieba jeszcze ładniejsza niż w słońcu. Przez cały czas miałam z tyłu głowy film "Soul Kitchen" Fatiha Akina, pełen takich właśnie industrialnych kadrów. Dobrze zagrały tutaj upcyklingowe stoiska z palet, schody ze skrzynek i stoliki z beczek po napojach, dobrze zagrała muzyka, całości dopełniło światło – klimat stworzył się totalny
A wśród wystawców prawie wszyscy z mojej mapy miejsc ulubionych w Katowicach, cieszę się, że nie tylko mojej. I tak zajadaliśmy się wspólnie całym światem, od sushi po curry, od śledzia w truskawkach po pesto z pokrzywy, od burgerów i zapiekanek po pierogi z krupniokiem, od serników po cupcakes, i jeszcze, i jeszcze, 
i jeszcze, na ile ochoty i miejsc w brzuchach starczyło. W międzyczasie Adrian Feliks, uczestnik programu TOP CHEF, miał swój szparagowy pokaz, gdzieś tam toczyły się Nowalijki, czyli warsztaty kulinarne, 
a Przemek Błaszczyk przygotowywał Kolację POP-UP, którą wieczorem, razem z Adrianem Feliksem, mieli podbić serca trzydziestu szczęśliwców.
Skoro zaś industriada i industrialna przestrzeń to włączyło mi się fotograficzne włóczęgostwo i zaglądactwo 
w każdy zakamarek. Przed ulewą schowałam się do sklepu z porcelaną, w którym mogłabym spędzić i pół dnia, stamtąd przez zupełny przypadek trafiłam na wystawę Bogdana Kosaka "Elektryfikacja". Znalezione na złomowisku resztki porcelany elektrotechnicznej, zaistniały na nowo w roli oryginalnych świeczników. Sam artysta oprowadził nas po nieczynnej dzisiaj fabryce, gdzie, miałam wrażenie, wszystko zastygło w oczekiwaniu na to, co dalej. 
Ja czekam, aż to miejsce ożyje na nowo z kolejną MENUfakturą. Zważywszy na to, że festiwal odwiedziło ponad 5 tysięcy osób, myślę, że to nie tylko moje chcenie.






























































2 komentarze:

Dziękuję za Wasze komentarze