sobota, 16 czerwca 2012

WARSZTATY fotografiiPRO

Gdyby tylko oczy zechciały tej nocy nie zamykać się uparcie w okolicach "mojej godziny" gaszenia światła
i wyłączania umysłu. Co prawda zazwyczaj jest to pora, kiedy normalni śmiertelnicy zanurzeni w głębokim śnie od godzin co najmniej dwóch, zwykli obracać się na drugi bok, trudno więc mieć pretensje do strajkującego
w końcu mózgu, a jednak... W planach miałyśmy z Magdą rozmowy do rana, tymczasem, nie wiedzieć kiedy, odpłynęłyśmy, jedna po drugiej. Od czasów szpitala widziałyśmy się dłużej tylko raz, we Wrocławiu, tym bardziej cieszę się z tego spotkania. Miłe zwykłości przez chwilę dzielone razem
droga do mnie cała
w wieczornym słońcu, wobec którego chyba żaden fotograf nie pozostaje obojętny, 
pogawędki przy tarcie botwinkowej, co wyszła nam zaskakująco dobra, książki, gazety, miejsca, zdjęcia, jej bycie tam, moje bycie tu życie i cała reszta.
A poranek prawie bez czasu na drugą kawę, bo na Magdę czekał pociąg powrotny do miasta, które dzisiaj jest jedną wielką strefą kibica, a na mnie Chorzów i warsztaty pod szyldem FotografiiPRO.
Pięć kobiet i
  Maciej Stobierski, który z zadziwiającą łatwością poukładał wszystko w naszych do dzisiaj pełnych pytań głowach. A wyszedł od tego, co najważniejsze, żeby naprawdę poczuć fotografowanie, od naszych zainteresowań. Ile osób, tyle pomysłów na opowiadanie aparatem –  kulinaria, podróże, przyroda, portrety, sport... Teoria teorią, ale cały szkopuł w praktyce, codziennej, jak pisanie, jak nasze dzisiejsze ćwiczenia w plenerze. Tak zajmująco można mówić o "rysowaniu światłem" i o tym, jak nobilitująca może być fotografia dla tych, którzy znajdą się, czasem przez zupełny przypadek, w naszym kadrze. O fotografii spotkaniu. I tyle naprawdę wartościowych, podyktowanych wieloletnią praktyką, mądrych spostrzeżeń
i podpowiedzi
–  o tym na przykład, jak obrabiać w komputerze, który przecież jest dzisiaj tym, czym kiedyś ciemnia; o tym, jak budować statyw z siebie i o tym wreszcie, że najważniejszym przyciskiem w tych naszych coraz bardziej skomplikowanych aparatach niezmiennie powinien pozostawać kosz. A więc narzędzie okiełznane wreszcie. Coraz większa ochota, żeby wejść w to wszystko dużo, dużo głębiej. Świetne podsumowanie tego, co najistotniejsze, z podtytułem "Instrukcja dla Ciebie", przysłał mi ostatnio A.
Genialnie prosto.  

Autor: Miguel Yatco, www.livinginthestills.tumblr.com

























































































































































































































































































































































































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za Wasze komentarze