wtorek, 28 sierpnia 2012

PRAWDA MA ZMARSZCZKI POD OCZAMI

Intensywniej, niż zwykle, myślę ostatnio o nieubłaganym upływie czasu. Okiem nagle bardziej przewrażliwionym wychwytuję zmarszczki, niedoskonałości, których kiedyś nie było. I zaczynam rozumieć, co miała na myśli znajoma Olgi z pracy, mówiąc, że po 30-stce piękno, atrakcyjność, dobre samopoczucie, zdrowie kobiety przestają być oczywistością, czymś po prostu danym, że nagle wymagają starań, zabiegów, uważności.
I dyscypliny, której ciągle tak bardzo mi brakuje. Kapitał genów okazuje się mieć swoje granice, wygospodarowywać się musi w napiętym harmonogramie dnia czy tygodnia czas już nie dla ducha tylko, ale dla ciała. Wykształcić nawyk myślenia o ciele. I o ile duch ciągle dąży do rozwoju, o tyle tutaj dobrze byłoby chociaż zachować status quo. Jak najdłużej. 

Z takimi oto refleksjami wsiadam do autobusu. A tam, jakby w odpowiedzi na moje myśli, rozmawiają, wielce wzburzeni zresztą, kierowca z pasażerką. Rzecz dotyczy, jak wnioskuję, ich wspólnego znajomego, który zostawił żonę dla dużo młodszej kobiety.
– Ja mu powiedziałam: Zobaczysz, ona też kiedyś będzie stara, teraz żeś jest taki hej do przodu, bo wyrwałeś młodą dupę, ale co to, młode dupy nigdy się nie starzeją? – pyta retorycznie kobieta. Na moje oko grubo po 40-stce.
– Jaka ona tam młoda dupa – odzywa się kierowca – przecież ona ma 34 lata! Młoda dupa to jest 18-tka!...
Cóż... żegnaj, młodości!

3 komentarze:

  1. cha cha :D skąd ja to znam:D nie martw się staruszko...grunt to się dobrze zakonserwować:D

    OdpowiedzUsuń
  2. I trzymać biust w ryzach, żeby nie kruszyć krawężników :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Wasze komentarze