Tak, przez lata moich studiów polubiłam podróżowanie pociągiem.
Dzisiaj moja droga do pracy skojarzyła mi się z Amelią Poulain, prowadzącą przez Paryż niewidomego. Różne bodźce zewsząd ułożyły mi się w głowie w podobnie zmysłową podróż przez miasto.
Oto Peron 2–jak tu europejsko nagle–chyba przez te zegary–wiata nie wygląda wcale tak źle, jak się rozpisywano–a w przejściu pod dworcem młody chłopak gra na gitarze, prawie, jak Santana–ujmujący ma uśmiech–odprowadza mnie ta muzyka na zewnątrz–świeci słońce–na Rynku rozkopów ciąg dalszy–ludzie stadnie przemykają kładkami–"niepotrzebnie burzyli ten dworzec", słyszę, "tylko galerie budują, kto ma pieniądze na te wszystkie galerie"–"no niechże się pani uśmiechnie", zagaduje przechodzień młodą dziewczynę, "trzeba się cieszyć życiem od samego rana"–rozkładają się kwiaty koło Skarbka, wszystkie kolory mieczyków, jakie piękne!–"Metro?", nie nie lubię Metra–pani ze Skarbka kuszącym głosem poleca duży wybór biżuterii–na ławce starszy pan karmi gołębie–mężczyźni w garniturach niosą kawy w plastikowych kubkach–
a na pasach chłopak w koszulce z zabawnym napisem–i Cyganka czatuje, jak co dzień, omijam ją dużym łukiem, jedno "żebyś była garbata", wystarczy–ładna torebka na wystawie w mijanym sklepie, czerwona–przy wejściu do budynku portier–"dzień dobry"–telewizja biznesowa w oczekiwaniu na windę–indeks WIG na minusie–wreszcie jest winda–chętnych, jak zwykle więcej, niż miejsca–czyjś mocny zapach perfum–"do widzenia"–i "niech pani uważa, dopiero co myta podłoga"–brązowe drzwi–klamka już ledwo się trzyma–jestem.
jak się chce to wszystko można polubić;) pozytywnego dnia:*
OdpowiedzUsuń