środa, 19 września 2012

UŚMIECHAJĄ MNIE, JAK NIKT

Czytam o perypetiach pary naszych "zamorskich" Przyjaciół i zaśmiewam się, jak zwykle, do łez: „Niepostrzeżenie, krótkie popołudnie na huśtawce ogrodowej pokolorowało tylko mój front, ignorując totalnie moje tyły. Po kąpieli wyglądałam jak laska rabarbaru.” Tak może napisać tylko Ala. 
Albo: „ W weekend odwiedziliśmy Babunię, do której zawieźliśmy silnik do kosiarki, a wróciliśmy z odkurzaczem, kosiarką i milionem jajek, których nijak nie dało się spakować, dlatego Staś (brat mamy) zaproponował w końcu z przekąsem, żebyśmy spakowali je luzem i od razu wstawili patelnię pomiędzy kosiarkę do trawy i odkurzacz”. 
No i jak tu za nimi nie tęsknić, tak żałuję, że tym razem nie udało nam się spotkać w czasie ich wakacji
w Polsce. Miałabym zapas endorfin dużo ponad normę gwarantowany. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za Wasze komentarze