czwartek, 7 lutego 2013

JA SOWA

Jak to jest im później idę spać, tym bardziej nie mogę zasnąć. Mózg jak w transie, naspeedowany, nie do uciszenia. Ostatnio zauważyłam, że kiedy przekraczam magiczną granicę godziny drugiej, wstaję rano z większą energią, niż gdybym położyła się po północy. To musi być wciąż ten nocny haj.
Tak, wiem, gdzie tu miejsce na senną fazę REM? Chodzić późno spać jest niezdrowo, bardzo niezdrowo. 
A może jeszcze mniej zdrowo jest bezskutecznie z tym walczyć i frustrować się, że oto znowu nie idę do łóżka tego samego dnia, którego wstałam?
Jest taki esej Anne Fadiman "Z życia sów", który zaczyna się tak:
"Mój mąż i ja śpimy w drewnianym łóżku, którego szczytowe belki zwieńczone są figurkami ptaków, wyrzeźbionymi i pomalowanymi przez naszego przyjaciela artystę. Po stronie George’a jest skowronek: brązowy z tyłu, z żółtym brzuszkiem i czarnym trójkątem na podgardlu – ostrym i szykownym, jak w tenisowym sweterku. Po mojej stronie jest sowa śnieżna, bardziej stonowana pod względem ubarwienia, bo jej pióra tworzą biało-czarną mozaikę. Strunella magna i nyctea scandiaca jedną cechę mają wspólną: oboje śpią smacznie, z zamkniętymi oczami i dzióbkami wtulonymi w piórka na piersi."
Czasem bardzo chciałabym być skowronkiem. Bywa, że wyjeżdżając wcześnie rano w jakąś delegację, nie mogę się nadziwić, jaki świat o tej porze dnia jest ładny, jaki inny i jak wiele tracę codziennie. Ale każdego wieczoru rzeczy do przeczytania, do napisania i do obejrzenia jest tak dużo, że żal iść spać. Jutro przecież będzie ich jeszcze więcej. 
"Dziecko, które czyta po nocach, ma szanse stać się dorosłym, który po nocach pisze" byłam takim dzieckiem i jestem takim dorosłym. Tylko Rodzice, kiedy jestem u Nich, wciąż mają moc wyganiania mnie spać o 23.00.  
A. w moim mocnym postanowieniu poprawy jest niestety mało pomocny, zasypia później jeszcze, niż ja.  
Po obu stronach naszego łóżka sowy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za Wasze komentarze