poniedziałek, 25 lutego 2013

O PISANIU I O MUZYCE

Po spotkaniu z Martą Fox, na gorąco – dużo emocji, dużo autorefleksji.
Bujam się w tej pisarskiej łajbie swojego pokoju, po niespokojnych wodach słów, gdzieś tam majaczą w oddali jakieś horyzonty, jakieś wyspy spełnione, szczęśliwe, do których chciałabym dopłynąć, ale czy potrafię?
Nie wiem. Dzisiaj jestem pewna tylko swojego chcenia, niczego więcej. Tak, jakby zapaliła się latarnia morska, żeby mi w pełnym świetle pokazać tę moją pisaninę, bez złudnych cieni i zbędnych słów, prosto, konkretnie, czarno-biało. Wytyczyć kierunek, może zawrócić z tej drogi. Liczę się z tym.
„Widzę i opisuję” – to jest myśl przewodnia tych warsztatów. Pierwsze próbki tekstów, pierwsze pisanie „na gorąco”, pierwsze zadanie domowe.
A sama Marta Fox? Jest taka, jak w swoich wierszach i powieściach. Bliska.
Tylko te spotkania wiosenne widziałabym w miejscu zupełnie innym, znoszącym dystans długaśnego konferencyjnego stołu, mniej klaustrofobicznym. Na zielonej trawie koło biblioteki, pod kwitnącym owocowym drzewem – o, tak byłoby idealnie.

Pamiętam taki spacer nad stawami, dokładnie trzy lata temu. Słoneczny, pachnący wiosną. A z każdym krokiem w rytm muzyki w słuchawkach więcej wody z w butach i więcej zakochania w nowo odkrytej płycie Florence & the Machine. I nieudolne zdjęcia zrobione telefonem, impresjonistycznie nieostre, trochę jak stare pocztówki. O tym, że Florence była niedługo potem w Polsce, przeczytałam poniewczasie.
Dzisiaj A. przesłał mi cudowną wiadomość – mam szansę spełnić swoje marzenie i posłuchać Flo na żywo
w sierpniu, na Coke Live Music Festival w Krakowie!!!
Wszystko ma swoje miejsce i czas. Wyczekiwany długo koncert, pierwsze napisane w liniowanym zeszycie opowiadanie. Przychodzą do nas nie wcześniej i nie później, tylko w tym momencie najwłaściwszym z możliwych.

1 komentarz:

Dziękuję za Wasze komentarze